Mamy wspólny cel i chcemy go osiągnąć
Jako młody chłopiec starał się być bramkarzem w janikowskich orlikach. W seniorach grać zaczynał w barwach Zootechnika Kołuda Wielka, któremu na inaugurację wiosny kilka tygodni temu strzelił dwa gole. Jakiś czas temu na ligowe boiska przeniósł się z trybun... Dzięki temu zaliczył debiut w rozgrywkach pucharowych i czwartoligowych z herbem ukochanego klubu na piersi. W obecnym sezonie dla najlepszej drużyny w B-klasie w dwunastu meczach zdobył trzy bramki, zaliczając dwie asysty.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Martinem Nowickim. Aby to uczynić kliknij na "więcej".
Kto był Twoim pierwszym trenerem w grupach młodzieżowych w MLKS Unia Janikowo i jak wspominasz tamten czas?
- Pierwszym trenerem był Jan Plewa. Był to wiek orlika. Grałem na różnych pozycjach, także na bramce. Fajne czasy i kilka ciekawych wyjazdów.
Który z nich wspominasz najlepiej?
- Najlepszy był wyjazd do Wąbrzeźna. Wysoki wynik - dwucyfrowy. Każdy z drużyny tamten mecz na pewno pamięta.
Później przerwałeś grę, by wznowić ją w B-klasowym Zootechniku Kołuda Wielka...
- Znowu trener Jan Plewa namówił żebym przyszedł pograć. Ciekawy rok, dlatego B-klasa nie jest mi teraz obca.
No właśnie, wówczas walczyłeś o miejsce w składzie. Częściej mecze rozpoczynałeś na ławce rezerwowych, a Zootechnik nie należał do czołowych drużyn. Teraz zdobywasz bramki i zaliczasz asysty w najlepszym zespole w B-klasowych rozgrywkach...
- Wiadomo jak było wtedy z wagą i kondycją do biegania. Zleciało parę kilo, dobrze przepracowane lato już z chłopakami w Janikowie, no i jakoś udało się nadrobić zaległości.
Wróćmy do czasów MLKS Unia Janikowo, w której w sezonie 2011/2012 jako jeden z miłośników klubu walczyłeś, ale nie na boisko, a jako kibic... Prowadziłeś doping dla trzecioligowej drużyny, później nerwy i czekanie na nieszczęsny kredyt... Jak to wspominasz?
- Atmosferę myślę, że tworzyliśmy my na trybunach, bo w klubie jej brakowało. Walka o kredyt, który ktoś musiał spłacić poprzez głupotę innych i chęć, chyba oczyszczenia się z całej sytuacji. Na trybunach robiliśmy co w naszej mocy. Jest co wspominać... Trzy udane oprawy, wygrane derby...
Po spadku do czwartej ligi ku zaskoczeniu wszystkich z trybuny przeniosłeś się na boisko...
- Trener Polehojko pozwolił trenować z chłopakami. Później zgłoszenie do pierwszej drużyny, na piersi herb ukochanego klubu. Udało się zadebiutować w Pucharze Polski, a także w czwartej lidze.
Klub jednak upadł, a Ty wylądowałeś w Kujawiace Strzelno, gdzie trenerem był Janusz Humaj...
- Rozegrałem tam kilka meczy, w jednym z nich złamałem nogę i do końca sezonu nie rozegrałem już minuty. Drużyna niestety spadła, lecz poznałem kilku fajnych ludzi. Kompletnie nieudana przygoda pod względem zdrowotnym i sportowym.
Z trenerem Humajem ponownie się spotkałeś w KS Unia Janikowo. Jak podsumujesz pierwszą rundę w waszym wykonaniu?
- Runda dla mnie nieudana, mało minut, tylko jedna bramka. Zespół wygrał wszystkie mecze, tak jak musiał. Nasze możliwości są dużo większe i w każdym spotkaniu chcemy to udowadniać.
Gdybyś miał porównać... Która Unia jest mocniejsza, ta z jesieni czy wiosny?
- Unia zawsze była mocna. Kwestia podejścia i motywacji, której nam teraz nie brakuje. Mamy wspólny cel i chcemy go osiągnąć.
Doszło jednak do zmiany trenera w trakcie zimowych przygotowań. Udało wam - zawodnikom znaleźć wspólny język z nowym szkoleniowcem?
- Każdy z nas wie ile Jacek Łukomski dla Unii zrobił na boisku. Jest to odpowiedni trener, na odpowiednim miejscu.
Na zakończenie: jakie zespoły w finale Ligi Mistrzów widzi Martin Nowicki?
- Real Madryt i Chelsea. Z naszej drużyny Maciej Sirko i Dawid Deresiewicz kibicują Chelsea, przekonają się, kto ma najlepszą defensywę na świecie. Hala Madryt!
Dziękuję za rozmowę.
- Również dziękuję. Unia nigdy nie zginie!