Osiągnęliśmy rekord Polski
Pierwsze piłkarskie krotki stawiał w młodzieżowych drużynach MLKS Unia Janikowo. Później wyjechał na kilka lat za granicę, a po powrocie do ojczyzny reprezentował barwy Kujaw Markowice i Notecianki Pakość. Dwukrotnie związał się także z LZS Kościelec Kujawski. Przed kończącym się sezonem został zawodnikiem naszego Klubu. Do tej pory w dziewiętnastu ligowych meczach strzelił siedem bramek i zaliczył dziewięć asyst. Jesienią był głównie rezerwowym, a wiosną należy do czołowych piłkarzy trenera Jacka Łukomskiego. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Adrianem Wysockim. Jeżeli znasz hiszpański, to nie będziesz miał z tym żadnych problemów...
Kliknij na "więcej".
Zawodnikiem naszego Klubu zostałeś przed obecnym sezonem, ale już zimą poprzedniego roku pojawiłeś się pierwszy raz na treningach biało-niebieskich. Dlaczego wtedy nie znalazłeś się w drużynie Unii?
- Tak, to prawda. Trenowałem z Unią zimą i bardzo chciałem jak najszybciej wrócić do ukochanego klubu, lecz sprawy się troszeczkę skomplikowały i niestety nie mogłem reprezentować swoich barw. Jednak powrót stał się faktem rok temu latem i teraz z dumą mogę ubierać biało-niebieską koszulkę.
W pierwszej rundzie obecnego sezonu byłeś głównie rezerwowym. Teraz śmiało można powiedzieć, że jesteś odkryciem wiosny. Zgodzisz się z tym?
- Powiem tak, kiedy latem odbyłem pierwszy trening był to już późny okres, aby na sto procent przygotować się tak, jak koledzy z drużyny. Można śmiało powiedzieć, że to była druga połowa lipca i nie byłem w pełni sił. Odkrycie wiosny? To już nie mi oceniać… Kiedy wychodzę na boisko, tak jak i koledzy daje z siebie sto dziesięć procent żeby po meczu razem z nimi cieszyć się z upragnionego sukcesu.
Jak ocenisz sezon, który wielkimi krokami zbliża się do końca?
- Jak to brzmi po hiszpańsku? „Emotikon smile campeones”? Tak, tak. Mistrzowie. Wspólny sukces, na który wszyscy tak ciężko pracowaliśmy.
Jaka jest atmosfera w drużynie przed ostatnim meczem w Łabiszynie? Nie boisz się, że drużyna może być za bardzo rozluźniona ostatkami sezonu?
- Atmosfera jest rewelacyjna, jednak nie ma mowy o żadnym rozluźnieniu. Trening za treningiem, pracujemy dalej ciężko na kolejny sukces.
Czego zabrakło drużynie w meczu w Sadkach, aby osiągnąć zwycięstwo?
- Nic nie trwa wiecznie. Ten moment prędzej czy później musiał nadejść. Remis. Osiągnęliśmy rekord Polski - czterdzieści zwycięstw z rzędu. Kosmos. Co do meczu? Mieliśmy swoje sytuacje i niestety pudlowaliśmy. Tak to już jest w futbolu, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak właśnie było. Wyprowadzili kontrę i nas skarcili na remis.
Jesteś wychowankiem janikowskiego klubu, jednak w seniorskiej piłce zadebiutowałeś w Kujawach Markowice. Jak wspominasz ten okres?
- Przeżywałem wspaniałe chwile w tym klubie. Atmosfera była świetna, z formą było różnie. Na początku strzelałem jak na zawołanie, lecz coś się zatrzymało. Wszystko wróciło wtedy, kiedy przyszedł trener Szłyk i muszę szczerze przyznać, że to była właściwa osoba na właściwym miejscu. Serdecznie pozdrawiam trenera Szłyka, jak i chłopaków z Markowic.
Jak wspominasz występy w trzecioligowej wówczas Noteciance Pakość?
- Jako występ w trzeciej lidze nie mogę jednak zaliczyć do udanych. Przyznam szczerze, że to nie był jeszcze ten moment. Brak formy, a co za tym szło marnowanie dogodnych sytuacji. Trener Durda jednak wierzył w to, że w końcu światełko w tunelu się zaświeci, za co serdecznie mu dziękuję. Jednak było na odwrót. Chłopaków i cały zarząd wspominam dobrze.
Za sobą masz także występy w LZS Kościelec Kujawski, z którym byłeś związany dwukrotnie...
- Broniliśmy się przed spadkiem. Mogę śmiało powiedzieć, że w barwach Kościelca rozegrałem sezon życia. Mówi się, że jeśli jest atmosfera, to i wyniki są. Właśnie tak było. Kiedy jesteś w formie - wychodzi ci dosłownie wszystko. Dołożyć do tego walkę, zaangażowanie? Sukces murowany. Utrzymaliśmy się. Pozdrawiam całą drużynę.
Lepiej czujesz się jako napastnik, czy skrzydłowy?
- Powiem szczerze, że grywałem jako napastnik. Teraz w barwach mojej ukochanej Unii jestem jednak skrzydłowym i powiem szczerz, że coraz bardziej przyzwyczaiłem się do tej pozycji.
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję za rozmowę.