|
dzisiaj: 1182, wczoraj: 1420
ogółem: 4 390 117
statystyki szczegółowe
Drużyna równa się rodzina
Pierwsze kroki na piłkarskim boisku stawiał między słupkami, gdyż w grupie naborowej zaczynał jako bramkarz. Niestety już wtedy prześladowały go kontuzje i musiał zacząć grać w polu. W drużynach młodzieżowych zawsze był wyróżniającym się zawodnikiem, dzięki czemu w poprzednim sezonie zadebiutował w pierwszym zespole. Zadebiutował z przytupem, bo już w pierwszym meczu wpisał się na listę strzelców. Wiosną tego roku odniósł kontuzję kolana, przez którą musiał przejść operację zszycia łąkotki. Wrócił na boisko na krótki okres i na jednym z treningów nabawił się urazu, który może być znacznie poważniejszy. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Pawłem Radaszewskim.
Kliknij na "więcej".
Nie wiele osób wie, ale przygodę z piłką nożną zaczynałeś jako bramkarz…
- Tak, początkowo zaczynałem jako bramkarz, jednak musiałem zmienić pozycję, ponieważ nie pozwalało mi zdrowie, a konkretnie słabe dłonie. W każdym bądź razie przygodę bramkarza wspominam miło.
W drużynach młodzieżowych współpracowałeś już z wieloma trenerami. Którego z nich wspominasz najmilej?
- Z każdym trenerem dobrze mi się pracowało, mam do każdego z nich wielki szacunek, ponieważ każdy mnie czegoś nauczył. Najlepiej wspominam trenera Jacka Michniewskiego oraz trenera Artura Polehojko. Pierwszy poświęcał nam bardzo dużo czasu, bardzo się angażował i osiągnęliśmy najlepsze wyniki w mojej dotychczasowej przygodzie. Nie było treningów straconych. Czasem trenowaliśmy po dwie, trzy osoby, ale trening się odbył. Dużo z trenerem przeżyliśmy, głównie chłopaki z roczników ‘97 i ‘98. Bardzo miło wspominam ten okres. Trener Polehojko z kolei wprowadził mnie w seniorską piłkę. Pokazał wszystko „od kuchni” oraz nauczył wielu rzeczy, o których nawet nigdy nie słyszałem. Z tego miejsca chciałbym przy okazji pozdrowić wszystkich trenerów, z którymi miałem przyjemność pracować.
W poprzednim sezonie zadebiutowałeś w pierwszej drużynie Unii, ale niestety na drodze do dalszych występów stanęła kontuzja kolana...
- Powiem szczerze, zaczęło się bardzo miło. Bramka w debiucie i z meczu na mecz nabierałem większej pewności siebie. W drużynie panowała i cały czas panuje wyśmienita atmosfera. Szczerze mówiąc, nie wiem jak odpowiedzieć, bo jak nie trenuje, to ciężko znaleźć sobie miejsce… Fakt, lekarze, gdy byłem młodszy przestrzegali, że mogę mieć problemy, bo za szybko rosłem, ale po upływie dłuższego czasu myślałem, że ominęło mnie to. Teraz cały czas wierzę, że w miarę możliwości szybko dojdę do siebie i będę mógł pomóc chłopakom.
Na boisko już wróciłeś. Zagrałeś w juniorach po kilku miesiącach przerwy, ale później na treningu przytrafiła się kolejna kontuzja. Jak wygląda obecna sytuacja z Twoim zdrowiem?
- Po meczu w juniorach optymistycznie myślałem, bo czułem się bardzo dobrze. Nic nie wskazywało, że cokolwiek może mi się przydarzyć nowego. Obecnie czekam na wizytę w centrum medycznym w Bydgoszczy. Odczuwam ból w nodze praktycznie przy każdej czynności, więc jestem przygotowany nawet na najgorsze.
Trzeba mieć nadzieję, że badania nie wykażą nic poważnego. Nie przeszło ci przez myśl, że wróciłeś za wcześnie?
- Po ostatniej wizycie u ortopedy doktor powiedział, że wszystko jest OK. Przez prawie dwa miesiące odbywałem rehabilitację i sam wykonywałem ćwiczenia wzmacniające. Nie odczuwałem żadnych powikłań. Racja, taka myśl pojawiła się dopiero po szkodzie… Aczkolwiek nic nie wskazywało podczas ćwiczeń, że to może się tak skończyć.
Na mecz z Gopłem Kruszwica drużyna wyszła na boisko na koszulkach z napisem „Duszan trzymaj się!”, a także zebrała na twoje leczenie pieniądze. Byłeś zaskoczony?
- Zaskoczony to mało powiedziane. Gdy zdążyłem wejść na stadion, zauważyłem transparent. Pozytywne zdziwienie, ciarki i łzy w oczach. Naprawdę takiej drużyny nigdy w Janikowie nie było. Każdy każdemu, jak tylko może pomaga, nikt z problemem nie zostaje sam. Widać to zarówno na boisku, jaki i w życiu codziennym. Czuję się jak w rodzinie będąc na stadionie i w szatni. Korzystając z okazji również chciałbym podziękować chłopakom za pomoc, wsparcie i za sam gest. I jeszcze raz powtórzę: drużyna równa się rodzina.
Jak podsumujesz pierwsze dziesięć spotkań Unii w piątej lidze?
- Na pewno nikt nie może nam zarzucić, że nie walczymy. Bo widać, że chłopaki chcą, a to że czasem wychodzi lepiej, a raz gorzej to po prostu uroki futbolu. Najważniejsze, że wróciliśmy na szczyt tabeli. Po tym z jakim zaangażowaniem chłopaki pracują na treningu i z jaką ambicją walczą na meczu, uważam, że ta pozycja nam się należy. Myślę, że taką Unię, w której grają sami swoi chłopacy każdy z przyjemnością ogląda.
A jak ocenisz wyniki w tym sezonie uzyskane przez drużynę juniorów starszych?
- Jeśli mam oceniać przez pryzmat frekwencji na treningach, to nie są najgorsze, aczkolwiek uważam, że jeśli frekwencja byłaby lepsza to z całą świadomością mówię, że byśmy się bili o czołówkę tabeli, bo wiem na ile chłopaków stać. Ambicją, umiejętnościami i wolą walki naprawdę są w stanie wiele osiągnąć.
Jak myślisz, czym spowodowany jest problem z frekwencją w drużynie juniorskiej?
- Szczerze mówiąc, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem.
Na zakończenie: twój najlepszy i najsłabszy mecz do tej pory?
- Najgorszy mecz był nie tak dawno, bo pucharowy z Zawiszą II (porażka 2:6 - redakcja). Grałem na środku obrony, zagrałem tragicznie... A najlepszy mecz to sparingowy w juniorach przeciwko Lechii Gdańsk w Gdańsku. Przegraliśmy 4:2, ale udało mi strzelić bramkę z wolnego i bardzo dobrze czułem się na boisku.
Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego powrotu na boisko.
- Dzięki.
III liga » kujawsko-pomorsko-wielkopolska | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Najbliższa kolejka 18 |
Ostatnia kolejka 17 | |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
| |||
|